niedziela, 6 października 2013

Rozdział 2

     Siedziałam nie wiedząc co zrobić. Nie było możliwości, żeby ktoś wszedł bo nie słyszałam odgłosu utwieranych drzwi. Podciągnęłam kolana pod brodę i szczelniej zakryłam twarz. W pomieszczeniu stało się nagle o wiele zimniej niż było wcześniej. Zadrżałam i próbowałam się jakoś okryć lub ogrzać. Wtem zorientowałam się, że za chłód odpowiada otwarte okno. Chciałam podnieść się i je zamknąć, ale nie wiedziałam wciąż kto jest tajemniczym gościem. Z każdą chwilą jednak temperatura w pokoju malała. Zrezygnowana oderwałam wilgotne ręce od twarzy. Niepewnie rozejrzałam się po wnętrzu. Moją uwagę przykuły małe, białe punkciki lecz przez zamazany od łez obraz nie mogłam się im przyjrzeć dokładnie. Przetarłam zdziwiona oczy ręką. Obraz się wyostrzył. W niektórych miejscach jakby z sufitu na ziemię padały płatki śniegu. Zamyśliłam się na chwilę i nagle ze zdziwienia otworzyłam szerzej oczy.
- Jack Mróz!?- wyszeptałam i nagle jakby z nicości przede mną pojawiła się białowłosa zakapturzona postać. Przestraszona przeszłam kilka kroków w tył i mało się nie potknęłam gdyby coś, lub raczej ktoś mnie nie przytrzymał. Odskoczyłam jak oparzona.
- Kim jesteś?- zapytałam przestraszona. Chłopak spojrzał na mnie zdziwiony.
- Raczej kim ty jesteś?- powiedział i uniósł brwi do góry.
- Pierwsza spytałam!- oburzyam się. Ten tylko się zaśmiał.
- Sama przed chwilą powiedziałaś moje imię i jeszcze się pytasz?- zaśmiał się. Spojrzałam na niego zdezorientowana. Przecierz ja nic... ale... Coo!?!? Że niby on to!?!? Acha okej spokojnie Helios.
- Okej uznajmy że ci wierze, to co tu robisz?- zapytałam ciekawa.
- W tych terenach za niedługo będzie zima, a poza tym robiłem zwiady.- odparł lekcewarząco. Nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć on odfrunął (o.O) na łóżko.
- To twój pokuj?- zapytał. Spuściłam głowę i posmutniałam. Już prawie o tym zapomniałam.
- Raczej więzienie.- powiedziałam cicho ale chyba za głośno, bo usłyszał. Szybko się podniósł i poleciał do mnie.
- Co! Ale dlaczego?- zapytał wyraźnie zdziwiony- Przecież tu jest extra. Co ci się nie podoba?
- Hmm może to, że utknęłam tu bez jedzenia i wody!?- no muszę przyznać trochę się wkurzyłam.
- Oo chyba, że tak.- no chyba zaraz jebne. W tej chwili miałam ochotę zrobić facepalma. - Mam pomysł. Zabiorę cię z tąd!- powiedział dumny z siebie.
- A niby jak chcesz to zrobić geniuszu?- zapytałam- Przecież nie polecimy.- On na te słowa tylko się uśmiechnął. No on sobie chyba kpi...

2 komentarze:

  1. Swietny rozdzial, szkoda tylko ze jest taki krotki. Z niecierpliwoscia bede czekac na nastepny.
    Pozdrawiam i zycze duzo weny

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham ... Uśmiechałam się jak głupia czytając to <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń